Akwen którym jest nasza Zatoka Gdańska i wchodząca w jej część Zatoka Pucka to ogromny obszar , bo 365km2 wyśmienitego łowiska. Generalnie kiedy na wodach śródlądowych jest posucha i martwy sezon gatunków które zwykle poławiamy zatoka jest w stanie zapewnić nam niezapominane przeżycia.
Od zawsze fascynowało mnie poławianie ryb łososiowatych . W rzece niestety okres ich przebywania jest stosunkowo krótki, dlatego kilka lat temu zmęczony już dużą presją na rzece Redzie nad którą szlifowałem wędkarskie poczynania , postanowiłem sprawdzić bytowanie tych ryb w Zatoce. Ściślej mówiąc odwiedzałem kamieniste plaże ze spinningiem . Ku mojemu zdumieniu akwen ten nie kazał mnie długo czekać na owoce mojej pracy. Wyniki niejednokrotnie przewyższały te znad rzeki, a widok srebrnej torpedy w czystej wodzie zapierał zupełnie inaczej dech w piersiach.
Od niedawna jednak z kompanem moich wypraw postanowiliśmy poszukać większych ryb w głębi opisywanego akwenu za pomocą łodzi. Miesiące wspólnych rozmów i śledzenia nowinek technicznych do połowu trolingowej pozwoliły nam na skuszenie naprawdę dużej i dużych okazów które zamieszkują naszą zatokę. Każdy wyjazd fundował nam przynajmniej kontakt z rybą. Nie skłamię jak napiszę że będąc w łodzi potrafiliśmy mieć tyle ryb na kiju co w całym sezonie nad rzeką. Daleko wypuszczona przynęta za łodzią i przy tym długi hol ryby zmuszał nas do szybkiego reagowania wędką i pilnowania pozostałych zestawów aby się nie splątały. Ryba ukłuta kotwiczką w sposób spektakularny nie jednokrotnie ukazywała nam swoje oblicze w powietrzu . Z początku wszystko wydaje się bardzo skomplikowane, wiązanie zestawów, nowe nazewnictwo sprzętu pomocniczego wywiera w człowieku mieszane uczucia ,ale wbrew pozorom jest to proste.
Po trociach gdy woda jest już za ciepła przychodzą belony, które przez pewien okres czasu poławiamy jak ‘ryby w stawie hodowlanym’ , które licznie przychodzą na tarło. Ich populacja i dzika chęć atakowania przynęt jest do niczego nie porównywalna. Tu też najskuteczniejszą metodą jest metoda trolingowa. Generalnie używam tych samych przynęt co do poławiania troci. W moim przekonaniu na zato3ce nie ważne jest jaką dokładnie przynętę kolorystycznie użyjemy , ale ważne jest to by umiejętnie znaleźć miejsce gdzie potencjalnie przebywają belony czy trocie. Innym gatunkiem który z powodzeniem da się poławiać z pozornie niewielkiej łódki wędkarskiej są dorsze. Ten gatunek postanowiliśmy poławiać z powodu braku miejsc na jednostkach komercyjnych, oraz tłoku jaki się tam znajduje. Własna łodka nie obliguje nas do wczesnego wstawania w celu zajęcia dobrego miejsca na kutrze ani uwiązania w postaci godziny wypłyniecia i spłynięcia. Tu tezwspólnie z kolegą wynaleźliśmy pewne miejsca, stosunkowo niedaleko brzegu w których poławiane przez nas dorsze niczym nie odbiegały od tych łowionych z kutrów. Sprzęt w który sie zaopatrzyliśmy swobodnie pozwala nam zlokalizować leżące na dnie lub pływające w toni ryby oraz pozwala nam wrócić w to samo miejsce za każdym razem.
Tyle na razie mogę powiedzieć o naszej zatoce. Choć uważam ze jeszcze wiele jest do odkrycia. Nadal zastanawia mnie gdzie i jak skutecznie możnaby poławiać szczupaki, sandacze czy okonie. Każdy wyjazd nad wodę uczy czegoś nowego lub daje do myślenia, a i opowieści okolicznych rybaków o rybach jakie wpadają im w sieci same skłaniają do próby poznania i przechytrzenia ryb zamieszkujących naszą zatokę.